JAHIAR GROUP
 
W  bogatym wachlarzu propozycji w tzw. nurcie muzyki folkowej, to co do niego wnosi Jahiar Group wypada uznać za zaskakująco oryginalne. Ta oryginalność w dużej mierze bierze się z inspiracji muzyką orientalną. A stało się tak za sprawą lidera zespołu Jahiara Azim Iraniego, przebywającego od lat w Polsce muzyka z Iranu, absolwenta szkoły muzycznej w Teheranie. Droga Jahiara do Polski okazała się dosyć zawiła, a ślady tej wędrówki można odnaleźć w wykonywanej przezeń muzyce. Jeśli usłyszycie w niej, oprócz perskiej, melodykę hinduską, afgańską, turecką czy ukraińską, to w ten sposób odkryjecie ślady muzycznych przystanków i pobieranych przez Jahiara lekcji muzyki z różnych etnicznych źródeł.
W Lublinie, w środowisku muzyków mniej lub bardziej związanych z Orkiestrą św. Mikołaja, udało mu się znaleźć grupę wykonawców, których przekonał, że brzmiąca na pozór egzotycznie w naszych uszach muzyka może być niezwykle atrakcyjna (rytmicznie) i komunikatywna. A wymieszanie ze sobą muzycznych elementów zaczerpniętych z odmiennych kultur dostarczyć może słuchaczom świeżych, nieznanych dotychczas wrażeń. Całości dopełnia instrumentarium będące również połączeniem rozmaitego pochodzenia i brzmień: od staroperskiego santuru, poprzez dalekowschodnie taru, djemba, darabuku, udu, po bardziej swojski akordeon, gitary i instrumenty perkusyjne.
Jahiar Group rozpoczął działalność w 1998 r. Dosyć szybko zaczął zdobywać słuchaczy i uznanie, uwieńczone I nagrodą na Mikołajkach Folkowych w 1999 r. Rok później nagrał debiutancką płytę. 

 
KONCERT ORKIESTRY ŚW. MIKOŁAJA

"Orkiestra św. Mikołaja" - to zespół, który wymyślił folk w Polsce. Bez wątpienia należy do elity zespołów folkowych w kraju. Przez znawców tematu uważana jest za kapelę, która ukształtowała styl folkowego muzykowania w Polsce, tworząc podstawy popularności tej muzyki w ostatnich czasach.
Muzykę "Orkiestry", w odróżnieniu od innych popularnych zespołów tego nurtu, cechuje stosowanie wyłącznie instrumentów akustycznych i różnych technik wokalnych m.in. "białego" śpiewu. W swoich aranżacjach grupa chętnie stosuje rzadkie instrumenty ludowe: lirę korbową, saz, cymbały i przeróżne egzotyczne często piszczałki. To one w dużej mierze tworzą specyficzny i niepowtarzalny koloryt   brzmienia zespołu nadając mu mistyczną aurę.
Jako jedna z pierwszych kapel, wprowadziła do repertuaru muzykę inspirowaną słowiańskim folklorem muzycznym, przede wszystkim polskim, łemkowskim i huculskim. Najnowszy repertuar stanowią wiersze Wandy Czubernatowej do ludowej muzyki karpackiej w aranżacjach zespołu.

GENDOS I SHANNON

Dosyć karkołomne połączenie. Muzyka tuwińska, celtycka, rock. Muzycy z Tuwy i Polski. Idea projektu powstała gdy Marcin Rumiński przedstawił mi jesienią 2005 roku film z koncertu. Tam w jednym z utworów "Who" Marcin śpiewał kargyrą. Podróż do Anglii pozwoliła nam się zaprzyjaźnić i snuć plany na przyszłość. Wiosną 2006 roku zawitaliśmy z Gendosem do Olsztyna, skąd jest Shannon, na kilka dni prób. 27 kwietnia 2005 - w olsztyńskim klubie Secesja miał miejsce tuwińsko-polsko-celtycki eksperyment. Koncert został bardzo ciepło przyjęty, a my zaczęliśmy poważnie myśleć o jesiennych koncertach. Po drodze Gendos z Shannonem pojawił się jeszcze w Cerkwicy i u Owsiaka na Woodstocku (Gendos nazywa go Goodstock). Teraz uczestnicy LAF będą mieli możliwość posłuchać tej ekscytującej muzycznej mieszanki.

ČAČI VORBA

Zespół składający się z muzyków z Wrocławia oraz Lublina istnieje od półtora roku, mając w swoim dorobku koncerty w Polsce, Niemczech i na Słowacji. W tym roku zespół zdobył nagrodę II stopnia festiwalu Nowa Tradycja 2006 w Warszawie oraz wyróżnienie na Festiwalu Piosenki Górskiej i Folkowej w Zakopanem.
Muzyka "Čači vorba" stanowi wypadkową różnych doświadczeń poszczególnych muzyków. Pochodzące z Wrocławia Marysia Natanson (skrzypce, śpiew) oraz Asia Ulatowska (altówka, skrzypce) mają w swym dorobku współpracę z grupami z Podhala, Beskidów, zespołami cygańskimi (m.in. Kałe Bała) oraz Semencą. Robert Brzozowski (kontrabas), Bartek Stańczyk (akordeon) oraz Piotr Majczyna (instr. strunowe) związani są natomiast z lubelskim środowiskiem folkowym (Ork. św. Mikołaja, Się Gra, Odpust Zupełny).
W języku Cyganów zamieszkujących rumuńsko-węgierskie pogranicze "čači vorba" oznacza "szczera mowa". Tak Cyganie określają swoją muzykę. Członkowie zespołu, nauczeni doświadczeniem pokonywania dystansu Lublin-Wrocław, zgodnie utrzymują, iż odległości nie odgrywają żadnej roli. Dlatego, wzorując się na cygańskich muzykantach, z w pełni świadomą niekonsekwencją łączą ze sobą różne style muzyki tradycyjnej uprawianej w obrębie łuku Karpat oraz Bałkanów. Obficie czerpiący z kulturowej różnorodności Europy Wschodniej Cyganie stanowią zdaniem członków zespołu najbardziej dynamiczny a zarazem najbardziej fascynujący element kształtujący tradycje muzyczne regionu, łącznik umożliwiający swobodniejsze poruszanie się w stylowej różnorodności muzyki ludowej. Obok muzyki cygańskiej, traktowanej jako główne źródło inspiracji, zespół chętnie sięga do folkloru polskiego, łemkowskiego, węgierskiego, rumuńskiego, południowosłowiańskiego, greckiego a nawet Bliskiego Wschodu, historycznie wpisanego w dziedzictwo muzyczne Europy. Szeroka rozpiętość repertuaru jest nie tylko wyrazem różnych fascynacji i doświadczeń muzyków, ale również swoistym eksperymentem muzycznym. Budując repertuar, zespół próbuje ułożyć tę mozaikę kulturową od nowa, po swojemu, eksponując w niej zarówno to, co "dzieli" jak i "łączy"

ŚWIĘTOKRADZTWO

wg Jana Oskara Tauschinskiego
reżyseria: Henryk Kowalczyk
scenariusz: Urszula Brytan-Golejewska, Andrzej Golejewski, Henryk Kowalczyk
muzyka: Jan Sebastian Bach – Pasja wg św. Jana (fragmenty)
obsada: Andrzej Golejewski

Przedstawienie nagrodzone na 32. Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów Jednego Aktora we Wrocławiu XI 2003 oraz na I Ogólnopolskim Festiwalu Małych Form Teatralnych - Twórczości Profilaktyczno - Alternatywnej Warszawa 2004 

Sztuka jako Świętokradztwo
W ramach działalności lubelskiej Fundacji im. Brunona Schulza został zrealizowany niezwykły - wielorako - spektakl: "Świętokradztwo" w reżyserii Henryka Kowalczyka i wykonaniu Andrzeja Golejewskiego, aktora miejscowego teatru im. Juliusza  Osterwy.
Rzecz jest niezwykła już na poziomie scenariusza, ponieważ zbudowano go na motywach opowiadania austriackiego pisarza Oskara Jana Tauschinskiego, który sięga do starej legendy o krucyfiksie z gdańskiej katedry i o artyści , który go wyrzeźbił. Gdzie Gdańsk, gdzie Wiedeń, no, i gdzie w tym wszystkim Lublin ?! Tak mniej więcej chciałoby się wykrzyknąć, ale kwestia poruszona zarówno w opowiadaniu, jak i w spektaklu jest absolutnie uniwersalna: to odwieczny problem artysty zmagającego się ze sobą, z Bogiem, ze światem i ze swoją sztuką. Temat zatem byłby nie tylko uniwersalny, lecz - na pierwszy rzut oka i ucha - mocno w sztuce światowej wyeksploatowany. To jednak pozór, albowiem są w tej historii całkiem nowe motywy.
Opowiada tę historię stary żebrak spod gdańskiego kościoła. To właśnie on jest autorem umieszczonego w tej świątyni krucyfiksu. Jego obecny status stanowi cenę, jaką przyszło mu zapłacić za swoje dzieło. Cenę i karę. Artysta spełniony jawi sięgam więc jako ktoś, kto w końcowym efekcie płaci najwyższą cena za swój czyn i musi ponieść taką lub inną karę. Dlaczego? Za co? Jeden powód jest powszechnie znany: akt twórczy ma pewne cechy bluźnierstwa, ponieważ wchodzi na teren stwórczych kompetencji samego Boga. W historii artysty-żebraka pojawiają się dodatkowe - bardzo dramatyczne - powody: zawiera on bluźnierczy pakt z szatanem, aby wyrzeźbić Boga i Bogu swe dzieło ofiarować. Świętokradczy grzech jest tu bowiem źródłem sakralnego dzieła. Rzeźbiarz ma modela, narzeczonego swojej córki, do którego także on sam żywi zdrożne uczucie - jego rysy i ciało staną się ciałem i rysami Ukrzyżowanego, a w mękę Chrystusa wpisuje gdański artysta cierpienie - całkiem nie święte - swoje i pozostałych osób tego sakralno - bluźnierczego, lecz i nader ludzkiego dramatu.
Spektakl jest prosty, surowy, prawie ascetyczny, niemal bez rekwizytów i scenografii właśnie żebraczo - "dziadowski". Jak średniowieczny moralitet, jak archaiczna przypowieść. Taka jest gra Andrzeja Golejewskiego. Taki jest też cały rytm przedstawienia. Ale od wszelkiej statyki i powolności jesteśmy tu niezmiernie daleko, ponieważ cała ta zgrzebność i ubóstwo środków przesycone jest nieograniczoną ludzką namiętnością i pasją artysty, który wprawdzie cierpi i żałuje za swe grzechy, lecz też jakoś przecież nie żałuje tego, co dane mu było przeżyć i stworzyć w wyniku tego przeżycia. Przedstawienie i sztuka aktorska Golejewskiego znakomicie tę "bojaźń i drżenie", która jest w tym samym stopniu zarówno "udręka" jak i "ekstazą" oddają. Wyobrażam sobie, że na tym między innymi polega sztuka teatru. Zresztą - każda sztuka.

Prof. dr hab. Władysław Panas


                                               

More Articles...