KRAINA TRAW (Tideland) reż.: Terry Gilliam, scen. (na podst. powieści Mitch Cullin): Terry Gilliam, Tony Grisoni
 w.: Jodelle Ferland (Jeliza-Rose), Jeff Bridges (Noah), Janet McTeer (Dell), Brendan Fletcher (Dickens), Jennifer Tilly (królowa Gunhilda), Dylan Taylor (Patrick), Wendy Anderson (kobieta), Sally Crooks (matka Dell)
prod.: Kanada / USA 2005 (120 min)
 
Opisywany przez reżysera Terry’ego Gilliama jako “spotkanie Alicji z Krainy Czarów z Psycholem” i oparty na entuzjastycznie przyjętej przez krytykę powieści pod tym samym tytułem,  „Kraina traw”  opisuje świat Jelizy-Rose (Jodelle Ferland), w którym świetliki mają imiona, wiewiórki mówią, a głowy czterech lalek, dawno temu oddzielone od ciał,  dotrzymują jej towarzystwa.
Jej rodzice są ćpunami. Kiedy matka (Jennifer Tilly) umiera, dziewczynka  wyrusza w dziwną podróż z ojcem, Noahem, (Jeff Bridges), rock'n’rollowym muzykiem, mającym już za sobą swoje najlepsze lata. Jeliza-Rose ucieka od bezmiernej samotności swego nowego życia do świata fantazji. W końcu spotyka Dickensa (Brendan Fletcher), upośledzonego młodego mężczyznę z mózgiem dziesięciolatka. W mokrym garniturze i masce do nurkowania spędza on całe dnie ukryty w zaśmieconym wigwamie, zamienionym w łódź podwodną, pragnąc złapać potwornego rekina, który zamieszkuje szlaki kolejowe.

W RYTMIE SERCA (De battre mon coeur s’est arrêté) reż.: Jacques Audiard , scen.: (na podst. Scenariusza filmu „Fingers” Jamesa Tobacka): Jacques Audiard, Tonino Benacquista, zdj.: Stéphane Fontaine, muz.: Alexandre Desplat
w.: Romain Duris (Thomas Seyr), Niels Arestrup (Robert Seyr), Jonatha Zaccai (Fabrice), Gilles Cohen (Sami), Linh Dahn Pham (Miao Lin), Aure Atika (Aline),
Emmanuelle Devos (Chris), Anton Yakowlev (Minskov), Mélanie Laurent (jego dziewczyna), prod.: Francja 2005 (108 min)

Cezary ‘2005 za najlepszy film, reżyserię, scenariusz adaptowany, zdjęcia, muzykę, montaż, drugoplanową rolę męską (N. Arestrup) i odkrycie aktorskie (L.D. Pham); nagroda BAFTA ‘2005 za najlepszy film zagraniczny

Człowiek prowadzący podwójne życie to charakterystyczny bohater francuskiego kina ostatnich lat. Często jest to ktoś, kto potrafi świetnie sobie dawać radę w świecie przestępczym, przeżywając swoją przygodę ze złem jako drugi zawód. (...)
W filmie „W rytmie serca” Audiarda mamy agencję handlu nieruchomościami ukazaną jako gniazdo bezprawia. Tom (Romain Duris) pracuje w zatrudnionej przez agencję brygadzie, która urządza nocne naloty na pustostany, gdzie koczują dzicy lokatorzy, przeważnie afrykańscy imigranci. Brygada zajmuje się też demolowaniem mieszkań, wpuszczaniem do nich szczurów przynoszonych w workach etc. – po to, aby obniżyć cenę lokalu.

Uczestnicząc w tych akcjach, Tom równocześnie przygotowuje się do przesłuchania muzycznego. Nocą demoluje mieszkalne nory i masakruje Afrykańczyków – w dzień, pod okiem Chinki (nieznającej francuskiego) próbuje toccaty Bacha, uczy się coraz delikatniej uderzać w klawisze. Kiedy biega po mieście, ma na uszach słuchawki, a w nich monotonne łup-łup. Podczas przesłuchań u Chinki zmienia się w wirtuoza, aby za chwilę wrócić do świata przemocy.

TERAZ JA reż.: Anna Jadowska, scen.: Anna Jadowska, zdj.: Robert Mleczko, Aleksander Jaquet
w.: Agnieszka Warchulska (Hanka), Maciej Marczewski (Paweł), Ewa Szykulska (kobieta), Grzegorz Ruda (Wojtek), Elżbieta Gruca (Małgosia), Sylwester Jakimow (Marek), Hanna Piaseczna (Monika), prod.: Polska 2005 (85 min)

Nagroda za najlepszy debiut na FPFF w Gdyni’2005

Anna, trzydziestoletnia kobieta, pewnego dnia wychodzi po zakupy i nie wraca do domu. Rozpoczyna samotną drogę. Poznajemy ją już w trakcie podróży - i w trakcie podróży rozstajemy się z nią. Co pcha bohaterkę, by zostawić za sobą życiową normalność? Kryzys, odpowiedź nasuwa się sama. Wygodne słowo, które usiłuje wiele załatwić. Ale co tak naprawdę znaczy, w tym konkretnym ludzkim przypadku, tej a nie innej sytuacji? Jadowska unika łatwych odpowiedzi, nie wskazuje rozwiązań. Także w toczącym się równolegle (choć wyraźnie podporządkowanym) drugim wątku, ukazującym poszukiwania, jakie prowadzi Paweł, partner bohaterki, też wytrącony zniknięciem Anny z codziennej rutyny.

 

TY I JA, I WSZYSCY, KTÓRYCH ZNAMY – reż. Miranda July, USA / Wielka Brytania 2005, 90’

Christine, bohaterka uroczego debiutu Mirandy July, na co dzień jest kierowcą i opiekunem ludzi starych. Jest kimś w rodzaju anioła, który „odgania złe duchy i przywołuje dobre” Przypuszczać można, ze swój zawód wybrała nieprzypadkowo. July dokonuje zderzenia samotności wpisanej w starość z samotnością wpisaną w młodość, daje szansę na cień zrozumienia sytuującego się poza metryką. Co Christina robi poza, wydawałoby się nudną i konwencjonalną, pracą? Uprawia nowatorską sztukę. Nagrywając swoje wyznania na kasetach wideo, zestawia słowa, układa nieoczywiste rymy multimedialnego pamiętnika, zderza je z „collage’ami” fotograficznymi, z fragmentami koncertów, muzycznymi rejestracjami w stylu późnego Arnolda Schönberga czy Henry Codwella. Debiutującej w fabule Mirandzie July udało się wnikliwie pokazać chorobę ponowoczesności: nieustanną pogoń za sukcesem, który jest iluzoryczny, i pogoń za szczęściem osobistym, które także bywa mitem.

BYĆ JAK STANLEY KUBRICK (Colour Me Kubrick) reż.: Brian W. Cook, scen.: Anthony Frewin, zdj.: Howard Atherton, muz.: Bryan Adams
w.: John Malkovich (Alan Conway), Tom Allen (Charles), Jim Davison (Lee Pratt), Bryan Dick (Sean), William Hootkins (Frank Rich), Marisa Berenson (Alix Rich), Honor Blackman (Madam), Terence Rigby (Norman), prod.: Anglia/Francja 2005 (86 min)

Nieprawdopodobne... a jednak prawdziwe. W latach 90.chodził po Londynie pewien niepozorny człowiek nazwiskiem Alan Conway i podawał się za Stanleya Kubricka. O twórczości znakomitego reżysera wiedział niewiele, nie był też do niego podobny, a jednak bez trudu wpuszczał ludzi w maliny. Na jego korzyść Conwaya działał fakt, że prawdziwy Kubrick praktycznie nie udzielał wywiadów, nie dawał się fotografować, mało kto więc pamiętał, jak wygląda. Ale też nie miało to większego znaczenia. Wystarczyła sama magia nazwiska i kryjąca się za nim nadzieja wejścia do „lepszego świata”.