LAST DAYS reż.: Gus van Sant, scen.: Gus van Sant, zdj.: Harris Savides , muz.: Rodrigo Lopresti
w.: Michael Pitt (Blake), Lukas Haas (Luke), Asia Argento (Asia), Scott Patrick Green (Scott), Nicole Vicius (Nicole), Ricky Jay (Donovan), prod.: USA 2005 (97 min)

W ostatniej scenie filmu muzyk rockowy Blake wstępuje do nieba. W czysty, słoneczny poranek pełen śpiewu ptaków jakiś człowiek dostrzega przez oszklone drzwi ogrodowej altany, która służyła Blake’owi za miejsce odosobnienia, chłopaka leżącego bezwładnie na podłodze. Widzimy jego nogi w postrzępionych grandżowo dżinsach, ale równocześnie widzimy nagą sylwetkę, która wstaje, zostawia leżące ciało, wchodzi po stopniach niewidzialnej drabiny i znika. Za chwilę wokół domku zaroi się od policji, lekarzy, reporterów. Będą kręcić się gorączkowo, jak aktorzy w finałowej scenie spektaklu. Patrzymy na to wszystko z góry, z punktu widzenia kogoś wyzwolonego. Nastrój radości podkreśla muzyka, bynajmniej nie rockowa – barokowy chór a capella wykonuje madrygał zakończony słowem „Victoria!”. I zaraz wchodzą napisy, z których dowiadujemy się, że bohatera „Ostatnich dni” można kojarzyć z postacią Kurta Cobaina, ale tak naprawdę jest on postacią fikcyjn